Wstań wczesnym rankiem. Idź szybko do pracy. Dostań wypłatę mniejszą, niż to co wyprodukowałeś. Oddaj tę nadwyżkę swojemu pracodawcy. Staraj się przetrwać na tej pensji. Wydaj ją z powrotem na to co ty i inni niewolnicy zarobków wyprodukowaliście. Nic nie zostało z pensji. Potrzebujesz więc pieniędzy. A zatem . . . wstań rano. Idź do roboty. Otrzymaj mniej niż wyprodukowałeś . . . Powtarzaj to aż umrzesz albo wyślą Cię na emerytowisko.
To jest Twoje życie. Nazywasz to “być zatrudnionym”. “Szczęśliwszy” niż ta biedna cipa z sąsiednich drzwi: on jest na bezrobociu, zmuszony szukać bosa, który by go wykorzystywał. Zatrudnienie jest wyzyskiwaniem. Jest legalnym rabowaniem: ty produkujesz towary i usługi a inni, którzy posiadają środki produkcji, bogacą się. Zatrudnienie jest klatką. I ty jesteś właśnie w niej.
Jedynym powodem dla istnienia robotników na ziemii jest być zatrudnionym-rabowanym- zaklatkowanym. Bez nas nie byłaby wyprodukowana wartość dodana. Jeśli mogłaby ona być stworzona bez nas, to bylibyśmy traktowani jak zwierzyna łowna. Lecz my jesteśmy niezbędni dla systemu. Z klatki, którą uplótł dla nas kapitalizm, pochodzi jego zysk. Dużo ukochanych zysków, by utrzymać bogatych bogatymi. Czyż nie są oni szczęśliwi mając nas?
Lecz Ty nigdy nie prosiłeś być w tej klatce. Mało szczęścia. To był akt Twoich urodzin. “Przepraszamy, pani Robocińska, ale właśnie urodziła pani niewolnika zarobków”. Robotnicy są tymi, którzy nie posiadają absolutnie nic wartego sprzedania, oprócz siebie samych: naszych umysłowych i fizycznych zdolności, naszej pracy. (Dlatego właśnie jesteśmy nazywani robotnikami – ponieważ jesteśmy zmuszeni robić). “Dobrze ci wyszło, hrabino Radziwiłł-Zamoyska, urodziła pani zdrowego pasożyta, jak tylko wylazł stał się dziedzicem pięciu fabryk, trzech pałaców, a każdy z nich wart więcej, niż pracownik Robociński zarobi w czasie swego całego życia jako niewolnik zarobków”. Nie ma klatki dla dziecka kapitalisty. Tak, ktoś musi opiekować się plażami Riviery francuskiej, podczas gdy reszta z nas będzie opiekować się fabrykami i biurami albo gnić na bezrobociu.
Chcesz wyjść z klatki i być jak szczęśliwcy, którzy żyją z zysku? Żatwiej powiedzieć niż zrobić, niewolniku zarobków. Możesz próbować obrabować bank. Więzienia są pełne niewolników zarobków, którzy starali się uciec z klatki, tylko by zamknąć się w celi. Albo graj w Toto-Lotka. Jest zawsze nadzieja, że szansa piętnaście-milionów-do-jednego będzie szła Twoją drogą. I to jest dokładnie zadanie loterii: zaproponować nadzieję zaklatkowanym. Zapłać złotówkę i kup swoją złudną dziurę w ściance klatki.
Albo możesz zagryźć zęby i przetrzymać. Niektórzy nie. Samobójstwo jest zawsze wyjściem. (W końcu nie jest to więcej nielegalne). Albo narkotyki. Tak, podwórka są pełne dzieciaków, które myślały, że mogą mieć trochę ekstazy wewnątrz klatki. Albo możesz też zawsze zwrócić się do religii i pieprzyć swój mózg bez wstrzykiwania narkotyków. Obietnica słodkiego życia po śmierci. Ale co z życiem zanim umrzesz? Nie jesteś tutaj by żyć, niewolniku zarobków. Jesteś tutaj by produkować zyski. Źycie jest czymś, co możesz spróbować w swoim wolnym czasie.
W tej klatce Twój czas jest rzadko Twoim własnym czasem. Większość z niego spędzasz będąc zatrudnionym. Oto dlaczego tutaj jesteś. To właśnie daje Ci prawo iść do domu. Niewolnik należy do właściciela. Niewolnik nie ma czynszów czy spłaty mieszkania, by o nich myśleć. Ty tak, pierdoło. Jak tylko zrzucisz więzy zatrudnienia, wracasz do miejsca, które musisz komuś odnajmować albo pożyczać od kogoś pieniądze, by w nim żyć. Chciałbyś pewnie żyć gdzieś indziej. Klatka może być czasem stęchniała. To jest szczęście losu: jeśli byłbyś jednym z tego jednego procenta, który posiada i kontroluje środki produkcji, to miałbyś willę albo co najmniej apartament, by spędzać w nim nudne godziny. Lecz ty masz zbyt mało tych nudnych godzin. Chyba, że jesteś bezrobotny, w którym to przypadku jesteś zmuszony walić w drzwi wyzyskiwacza, prosząc go o legalne rabowanie Ciebie. I potem wraca z powrotem spędzanie czasu dla systemu zysków.
Pracujesz jak pracujesz, ponieważ jesteś zaklatkowany. Źyjesz jak żyjesz i żyjesz gdzie żyjesz – bo jesteś zaklatkowany. Jeździsz gównianym samochodem w korkach albo w przeciążonym transporcie publicznym (za który płacisz również w podatkach) by dotrzeć gdzieś i być wyzyskiwanym – bo jesteś zaklatkowany. Twoje dzieci urodziły się w tej samej klatce co Ty i są posyłane do szkoły, by uczyć się jak być zaklatkowanym. Jesteś naprawdę i to porządnie zamknięty w tworzącą zysk maszynę tego zgniłego systemu społecznego. I Twoi przywódcy nazywają to wolnością.
A w jakiś sposób jesteś wolny, ponieważ jak w każdej klatce są tam drzwi. Fakt, że ci wskazujący drogę na zewnątrz są nazywani zwariowanymi albo zadymiarzami może powstrzymywać Cię od wstąpienia na nią. Możesz nawet bać się wolności, która leży na zewnątrz klatki. W klatce masz przynajmniej swoje zarobki, tak jak pies na smyczy ma swą kość. Jesteś wolny akceptować swą kość do rzucia. Liberałów kości. Narodowców kości. Konserwatystów kości. Socjaldemokratów kości. Zielonych kości. Trockistów kości. Dobrze ułożony koleś lubi swe kości.